Trwa już nowy rok szkolny, który rozpoczęło ok. 4,5 mln uczniów. Nie obyło się bez problemów – w szkołach ponadpodstawowych nastąpiła kolejna kumulacja roczników, co w zasadzie już stało się swoistą normą. W szkołach dramatycznie brakuje nauczycieli, a nadal wysoka inflacja napędza płacowe oczekiwania, które w żadnej mierze nie mogą być zaspokojone stawkami wynagrodzeń wskazanymi w Karcie Nauczyciela. Powoduje to nie tylko rosnące naciski płacowe ze strony nauczycieli na organy prowadzące, ale też dramatyczny spadek zainteresowania tym zawodem wśród młodych absolwentów oraz (często masowe) odchodzenie doświadczonych pedagogów na emerytury lub do innych zawodów.
Powiedzieć zatem, że polska edukacja jest w kryzysie, to jakby nic nie powiedzieć. Niestety, dotychczas Ministerstwo Edukacji i Nauki tego nie widziało albo nie chciało widzieć. Gdy to piszę, ważą się losy wyborów parlamentarnych, a co za tym idzie – także sterów oświaty i edukacji w Polsce.
Nic więc dziwnego, że w takich niepewnych i bardzo trudnych warunkach rozkwit przeżywają niepubliczne szkoły, w których liczba uczniów, zarówno w szkołach podstawowych, jak i średnich, zwykle liceach, rośnie skokowo, by nie rzec nawet – wykładniczo. Rodzice i uczniowie widzą w nich ostoję spokoju, stabilności i znacznie lepszego poziomu nauczania, bez wielu zawirowań towarzyszących publicznej oświacie. Nawet premier na początku roku szkolnego pochwalił się wysłaniem córki do niepublicznej szkoły katolickiej, co jest tylko dowodem na to, że wśród rodziców (a nawet polityków) i samych uczniów narasta frustracja i niechęć do uczestniczenia w publicznym systemie edukacji.
Wprawdzie szkoła niepubliczna ma realizować takie same podstawy programowe jak publiczna oraz zatrudniać nauczycieli posiadających takie same kwalifikacje, ale już reszta ich działalności, system pracy, sposób przekazywania wiedzy i jej sprawdzania, prowadzenie zajęć pozalekcyjnych zależą od samych szkół.
Jednak czy organy prowadzące szkoły mogą w spokoju cieszyć się dotychczasową względną autonomią i pozostawaniem poza obszarem zainteresowania władz oświatowych? Mimo, a może właśnie dlatego, że tak licznie i chętnie dzieci przechodzą do nich z systemu publicznego, weszły „na celownik” ministerstwa, przynajmniej pod dotychczasowym kierownictwem.
O ile same regulacje dwukrotnie zawetowanej ustawy (tzw. Lex Czarnek 1.0 i 2.0) odnosiły się w zasadzie do szkół publicznych, prowadzonych przez samorządy, o tyle ostatnie zmiany prawa, w tym Prawa oświatowego, skupiają się na niepublicznej oświacie, a szczególnie szkołach. Zmian ustaw oświatowych w 2023 r. było tak wiele, że warto je wymienić i omówić, gdyż kształtują one sytuację prawną...
Placówki niepubliczne pod nadzorem – zmiany w prawie związane z nadzorem pedagogicznym
O ile same regulacje dwukrotnie zawetowanej ustawy (tzw. Lex Czarnek 1.0 i 2.0) odnosiły się w zasadzie do szkół publicznych, prowadzonych przez samorządy, to ostatnie zmiany prawa, w tym Prawa oświatowego, skupiają się na niepublicznej oświacie, a szczególnie szkołach. Zmian ustaw oświatowych w 2023 r. było tak wiele, że warto je wymienić i omówić, gdyż kształtują one sytuację prawną w bieżącym, niedawno rozpoczętym roku szkolnym.
Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.